Po siedmiu dniach, systematycznego i wyczerpującego treningu nadszedł moment nagrody.
Trochę się bałam tego końcowego egzaminu, nawet nie chciałam próbować.

Na szczęście po licznych rozmowach z rodzicami dotarło do mnie,
że mam szansę się sprawdzić.
Jak się nie uda to świat nie przestanie istnieć
a ja będę wiedziała co muszę poćwiczyć.
Ćwiczyć muszę dalej.....
jednak dzisiejsza próba skończyła się otrzymaniem karty pływackiej. Najbardziej dum ny był Tata.
W dużej mierze to jego zasługa
i godzin które poświęcił na pływanie ze mną.