Rodzice postanowili po latach zabrać mnie do akwarium w Gdyni. To niesamowite, niezwykłe miejsce pełne rozmaitych ryb, gadów i płazów z najróżniejszych zakątków świata. To jakbym weszła do magicznego świata małej syrenki Ariel.
Pełno ciekawych, kolorowych stworzeń. Niektórych nigdy nie widziałam na oczy, nawet nie wiedziałam że istnieją. Koralowce, igielniki, rozgwiazdy. Mamie najbardziej podobał się bezkręgowiec o wdzięcznej nazwie łodzik. Mnie osobiście uwiodła ryba gitara. Niestety nikt na niej nie chciał grać :)
Ulubieńcem naszej całej rodziny został mały drapieżnik który przez całe życie pozostaje w postaci larwy płaza. Nam co prawda przypominał Szczerbatka z bajki o łowcach smoków. Każdy ma swoje skojarzenia. Nasz ulubieniec nosi nazwę Aksolotl meksykański i zamieszkuje tylko meksykańskie jeziora. Jest uroczy i taki smoczo rozkoszny.