sobota, 27 lutego 2016

27 Lutego 2016. Panorama Redy.

Wybraliśmy się z rodzicami na spacer po naszym mieście.
Doszliśmy do punktu widokowego u szczytu bardzo dużej ilości schodów. Z radości, że udało nam się pokonać ten koszmarny trening dla nóg, razem z Mamusią lekko nam odbiło. Skutkiem czego jest to zdjęcie zrobione przez zawsze pomocnego Tatę.

wtorek, 23 lutego 2016

23 Lutego 2016. Bal Kraina Lodu

Mama zrobiła Mnie i Natalce kolejną niespodziankę. W porozumieniu z rodzicami mojej przyjaciółki załatwiła nam wejściówki na bal Kraina Lodu który odbył się w Fabryce Kultury w Redzie.  Były tańce, gry, zabawy, darmowa wata cukrowa.

Pojawili się też bohaterowie filmu. Była Anna, Elsa i oczywiście najukochańszy bałwan na świecie Olaf. Lodowe siostry prowadziły zabawy taneczne a Olaf  niektóre konkursy. Bawiłyśmy się świetnie i mamy super zdjęcia.





W pewnym momencie ze sceny spadł nawet śnieg. Co prawda w postaci piany mydlanej ale zawsze coś innego. Było lodowo fajnie. Przez ponad dwie godziny czułam się jak bohaterka "Krainy Lodu", przeniosłam się w magiczny świat i wyszalałam za wszystkie czasy.
Przynajmniej na najbliższe trzy godziny.











poniedziałek, 22 lutego 2016

22 Lutego 2016. Impreza Urodzinowa mojej przyjaciółki.

Moja przyjaciółka, jeszcze z przedszkola ma urodziny. Zaprosiła mnie na swoją szaloną imprezę w Summer Baby. Rozpoczęło się malowaniem buziek. Ja tym razem postanowiłam być ślicznym dalmatyńczykiem. Natalka była chyba kotkiem a Paulinka z mojej szkoły wybrała niebieskie kwiatki. Wyglądałyśmy prześlicznie.

Nie było nawet czasu żeby zjeść pizzę którą przyniosła nasza opiekunka zabawy. Szkoda czasu na jedzenie.


Chyba że chodzi o tort urodzinowy i śpiewanie  na cześć solenizantki. Potem szaleństwo na trampolinie, zabawy na konstrukcjach. Wspólne pozowanie do zdjęć. 



Był gość specjalny, pojawił się znienacka, cały żółty, uwielbia banany i mówi głównie "łodidididi". Tak macie rację, odwiedził nas minionek. Przez długą chwilę był naszym wodzirejem a potem musiał uciekać. 




Zabawa była świetna i nie chciało się wychodzić. Jeszcze raz moja kochana Natalko wszystkiego najlepszego z okazji urodzinek. Mam nadzieję, że prezenty i kartki będą ci się podobały.


piątek, 19 lutego 2016

19 Lutego 2016. Zamek w Janowcu.

Po drodze do Dziadków odwiedziliśmy jeszcze jedne ruiny zamku. Tym razem był to renesansowy zamek budowany w latach 1508 - 1526 na szczycie wysokiej skarpy nad Wisłą w powiecie puławskim. Razem z Mamą po wejściu na zamkowy dziedziniec i tuż przed nim, poczułyśmy się jak tajne agentki przeniesione w czasie z wielką misją. To chyba sami widzicie co ?



Ruiny zamku mają aż 732 m2 powierzchni. Odwiedziłam wszystkie przejścia i zakamarki. Z Tatą tańczyłam i pozowałam do zdjęć na sali balowej. Sama udawałam panienkę z okienka wśród kilkudziesięciu okiennic.


Niedaleko zamku znajduje się też dwór wraz z budynkami gospodarczymi. Dzięki temu widziałam jak się kiedyś mieszkało, mogłam podziwiać rybackie łodzie i narzędzia które służyły do połowu ryb. Oglądać ówczesne maszyny rolnicze, rzeczy dzięki którym wyrabiano masło, mleko, chleb. To  było bardzo pouczające.






Po takiej wycieczce wróciliśmy do samochodu. Ja zaczęłam czytać książkę a Mamusia dziergała swoje króliki i kury.

19 Lutego 2016. Baszta w Kazimierzu Dolnym.

Dzisiaj opuszczamy Kazimierz Dolny. Jedziemy do Dziadków do Warszawy. Po drodze jeszcze wstąpimy do Janowca. Na razie pakujemy walizki i idziemy na ostatni spacer po kazimierskim ryneczku. Dzisiaj okazało się dzień targowy i na rynku pełno ludzi i straganów. 

Rodzice chcieli mi pokazać jeszcze jedno miejsce, wieżę zwaną potocznie "Basztą" bądź Wieżą  Łokietka.
Jest to wybudowana na przełomie XIII i XIV wieku obronny stołp.


W zależności od tutejszych legend mówiono że wieża miała mieć funkcje obronne, niektórzy twierdzili że była wielką latarnią dla statków płynących po Wiśle, inni widzieli w niej więzienie dla najgorszych przestępców albo po prostu skarbiec którego do dzisiaj strzeże kościej waleczny.




Mnie najbardziej podobały się flagi sygnalizacyjne. Mogłyśmy z Mamusią nadać cztery różne wiadomości. W zależności od ułożenia flag w rękach, tego czy są skrzyżowane czy nie zależało co oznaczały. Ja chyba właśnie pokazuję nie wchodzić.



czwartek, 18 lutego 2016

18 Lutego 2016. Kazimierskie wąwozy.

Kochana Mamusia postanowiła,  że kolejny dzień w Kazimierzu Dolnym rozpoczniemy od malowniczej krótkiej wycieczki po wąwozie o wdzięcznej nazwie: "Norowy Dół". Zaczęło się niewinnie. Przeszliśmy przez wąwóz podziwiając dzieło matki natury.

Czułam się jak w zaczarowanym lesie, czekałam tylko na krasnale, elfy i małe latające wróżki. Niestety się nie pojawiły. Pojawił się natomiast szatański pomysł w głowie Mamy.


Idziemy dalej zobaczyć następne wąwozy i ruiny zamku. Szliśmy, oglądaliśmy kolejne naturalne dzieła i niezwykle powyginane korzenie drzew. Szliśmy, i dalej szliśmy.








Dotarliśmy nawet do miejsca gdzie podobno nawet Mama nigdy nie była. Wracaliśmy już do miasta kiedy na drodze stanął nam wąwóz, uznawany za najpiękniejszy "Wąwóz Korzeniowy". Zgadnijcie co powiedziała Mama ?!! Idziemy to już ostatni!

Fakt że było warto. Wchodząc do niego ma się wrażenie wejścia w świat powieści Tolkiena. Tak mówią rodzice. Wierzę bo muszę.


Cała, krótka wycieczka, którą wymyśliła moja ukochana rodzicielka zajęła nam parę ładnych godzin. Przeszliśmy tego dnia 19 kilometrów.

18 Lutego 2016. Zamek gotycki w Kazimierzu Dolnym.

Zmęczenie po dotarciu do naszej kwatery było ogromne. Równie odczuwalny był tylko głód. Postanowiliśmy zaspokoić jedno i drugie schodząc do restauracji  na dole. Na szczęście porcje jakie otrzymaliśmy były ogromne a jedzenie przepyszne.










Czas oczekiwania na dania pozwolił nam zregenerować siły i już w trakcie posiłku wpadliśmy na pomysł odwiedzenia popołudniem zamku. Mama nie wyglądała już na szczęśliwą. Pomysł przegłosowany i poszliśmy. Argument spalenia obiadu trafił do serca mojej rodzicielki i dzielnie ruszyła za nami.

Zamek w Kazimierzu Dolnym podobno został wybudowany na polecenie Kazimierza Wielkiego. Powstał z ogólnodostępnego w okolicy wapienia i cegły. Urokliwe miejsce w którym można udawać przestępcę jak Ja z Mamą, księżniczkę i rycerzy, albo po prostu poczuć się jak zakochana para królewska. Ta ostatnie było możliwe dzięki małej księżniczce Nataly.



środa, 17 lutego 2016

17 Lutego 2016. Kazimierz Dolny.

Dzisiaj przystanek Kazimierz Dolny. Miasto w którym podobno trzeba dosiąść koguta a następnie zjeść jego słodką wersję. Mama rozpływa się nad tym miejscem od początku ferii.








Mówi coś o mieście które ją ukształtowało. Pięknej architekturze, magicznych miejscach, malowniczych uliczkach i zakamarkach. Miasto nad Wisłą które podobno zachwyca i po pierwszej bytności człowiek się w nim zakochuje.


Myślałam że Mama ma po prostu fobię na punkcie tego miasta. Myliłam się. Ono jest naprawdę śliczne. Pełno w nim magicznych miejsc, bram w których mogą być ukryte skarby, dziwnych podświetlonych stworzeń.

wtorek, 16 lutego 2016

16 Lutego 2016. Muzeum Zabawek - Kielce.

Okazało się, że rodzice szykowali mi niesamowitą niespodziankę na koniec dnia. Ostatnim miejscem w Kielcach, które zwiedziłam było Muzeum zabawek. Mogłabym tam spędzić cały dzień, niestety się nie dało. Weszłam z Mamą do magicznego świata zabawek.


Były tam zabawki z młodości nie tylko Mamy ale też Taty, a nawet Dziadków jak się okazało. Bohaterowie bajek których znam i o których nigdy nie słyszałam.




Co parę muzealnych sal były specjalne miejsca gdzie mogłam spokojnie się zatrzymać i pobawić.  W jednej były drewniane klocki, różne części pluszowych misiów, dzięki czemu można sobie było złożyć misia według własnego gustu .





Na samym końcu wycieczki była sala ze współczesnymi drewnianymi zabawkami.
Idolem moim i Mamy był drewniany dzięcioł, który dingał główką.

16 Lutego 2016. Kielce.

Prosto z Jaskini Raj Tata zawiózł nas do urokliwego miasta. Zwiedzanie Kielc rozpoczęliśmy od niesamowitego miejsca które stworzyła sama natura.



Mam oczywiście na myśli rezerwat geologiczny "Kadzielnia", w którym odkryto podlegające dziś ochronie liczne skamieniałości: korali, głowonogów i ramienionogów. Można tam podziwiać leje, zgłębienia, kominy krasowe. A pomiędzy tym wszystkim piękny amfiteatr. 




Naprawdę taki widok w środku dużego miasta robi wrażenie. Przeszliśmy przez śliczny park, zmierzając do ryneczku i najsłynniejszej ulicy w Kielcach: ul. Sienkiewicza. Nawet odnalazłam zegar z pewnego magicznego peronu, skąd odjeżdża pociąg do Hogwartu.




Spotkałam też swojego pierwszego księcia z bajki zaklętego w ogromną żabę, niestety pomimo licznych prób całowania, książę żabą pozostał i w dodatku był jakiś zdrewniały i sztywny. Nawet go karmić próbowałam. Też nie był zainteresowany, więc postanowiłam sama zjeść pyszną kanapkę co by się nie zmarnowała.


16 Lutego 2016. Zamek w Chęcinach.

Kolejny dzień moich ferii rozpoczęliśmy od zwiedzania zamku w Chęcinach. Zamek królewski z przełomy XIII i XIV wieku. Odwiedzany często przez panującego króla, miejsce spotkań i zjazdów rycerzy.


Dla mojej Mamy jednak będzie się kojarzył z dłuuuugim wchodzeniem pod górę i ogromną ilością schodów do pokonania. Rodzinnie stwierdziliśmy, że to nic dziwnego że był nie do zdobycia. Zanim ktoś pod niego podszedł to już miał dosyć. 





Po wejściu na zamek każdy znalazł coś dla siebie.

Tata przez krótką chwilę bawił się w rycerza. Miał dwa miecze i niezłą siłę żeby nimi wymachiwać. Mama po cichu się śmiała, że Tatuś ma w sobie coś rycerskiego - zakuty łeb. Ja udawałam że nie słyszę. 




Potem Tata ubrał też mamusię ku jej rozpaczy i dał do ręki tarczę. Tylko nie rozumiem czemu ja trafiłam do klatki. Rodzice się śmiali że chyba muszą ją wypożyczyć z muzealnych zbiorów. Ha ha ha. Zamek ma trochę ukrytych przejść i wieżę w dołu której jest wielka skrzynia ze skarbami. 








Pod samym zamkiem na rynku w Chęcinach zrobiłam rodzicom prześliczne, romantyczne zdjęcie.
Prawda, że ślicznie razem wyglądają ?!!!


Z zamku skierowaliśmy się do Jaskini Raj. Piękne, niesamowite miejsce w którym widziałam prawdziwego, śpiącego nietoperza. Niestety ze względu na unikalność jaskini nie można było robić zdjęć.

poniedziałek, 15 lutego 2016

15 Lutego 2016. Opatów i Sandomierz.

Poranek na zamku minął bardzo szybko. Potem Tata zawiózł nas do urokliwego małego miasteczka zwanego Opatów. Tam głównym wydarzeniem było zwiedzenie podziemnej trasy turystycznej. Tak naprawdę były to podziemne lochy na które składały się korytarze i piwnice dawnych kupców. 

Zejście do lochów.

W Opatowie podobno krzyżowały się szlaki handlowe i powoli zaczęło brakować miejsca na trzymanie różnych towarów. Nie dało się rozbudować miasta na powierzchni, kupcy zaczęli więc poszerzać piwnice i tak powstały te korytarze. 


Brama Warszawska




Oglądaliśmy też piękną architekturę. Ja karmiłam z Mamą opatowskie gołębie. Opatów słynie też z jeszcze jednej dość słodkiej rzeczy. KRÓWKI OPATOWSKIEJ. Jest przepyszna, i nawet widziałam jak się ją robi :)) 




Potem pojechaliśmy do Sandomierza. Bardzo duże miasto, z pięknymi budowlami. Zwiedziliśmy rynek, zamek, a na końcu usiedliśmy w piwnicach klasztoru żeby zjeść coś ciepłego w barze u MNICHA. 

Pyszne jedzenie, ja zjadłam pierogi ruskie, Mama zamówiła żurek i Tata flaczki. Jak się jednak okazało Mamie bardziej smakowały flaki, więc rodzice zamienili się talerzami.

15 Lutego 2016. Zamek Krzyżtopór.

Rozpoczęły się ferie zimowe. Pierwsze moje zimowe ferie z życiu. Chodząc do przedszkola nie miałam tylu dni wolnych co w szkole. Rodzice wymyślili tydzień pełen wrażeń. W planach mamy dużo zwiedzania, nowe miejsca, zamki, ryneczki, podziemia i inne takie. 


Pojechaliśmy do Iwanisk gdzie mieliśmy nocować przez trzy dni. Taka baza wypadowa. Pierwsze miejsce które zwiedziliśmy to urokliwy zamek KRZYŻTOPÓR w Ujeździe.


Zamek to pełna magii i tajemniczości ruina zagubiona wśród pól i wzgórz ziemi opatowskiej, z dala od głównych dróg i szlaków. Jest zabytkiem klasy międzynarodowej, wyjątkowym,chociaż mocno zniszczonym.  



Spędziliśmy tam ponad dwie godziny, zagłębiając się w zakamarkach ruin. To właśnie jest w zamku najfajniejsze, można wszędzie wejść, dotknąć murów, pochodzić po zamkowych korytarzach i poczuć magię tego miejsca. 
Podobno zwiedziliśmy miejsca w których nawet rodzice nie byli :))))))   


Mama z Tatą byli bardzo szczęśliwi, bo dzięki mojej pasji do fotografowania mają wreszcie wspólne zdjęcia z wyjazdów.