Były tam zabawki z młodości nie tylko Mamy ale też Taty, a nawet Dziadków jak się okazało. Bohaterowie bajek których znam i o których nigdy nie słyszałam.
Co parę muzealnych sal były specjalne miejsca gdzie mogłam spokojnie się zatrzymać i pobawić. W jednej były drewniane klocki, różne części pluszowych misiów, dzięki czemu można sobie było złożyć misia według własnego gustu .
Na samym końcu wycieczki była sala ze współczesnymi drewnianymi zabawkami.
Idolem moim i Mamy był drewniany dzięcioł, który dingał główką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz