W tym roku impreza sylwestrowa odbyła się u mojej przyjaciółki z przedszkola. Żeby było oryginalnie też Natalki. Dostałam piękne, ręcznie robione zaproszenie od Natalii i Piotrka - jej starszego brata.
Impreza była bardzo udana. Rodzice bawili się w salonie i prawie nam nie przeszkadzali. My szaleliśmy w pokoju dziecinnym.
Na fajerwerki wyszliśmy na zewnątrz, my puszczaliśmy zimne ognie. Tata, ku mamy przerażeniu, puszczał jakieś fajerwerki.
Wróciliśmy do domu na szampana i resztę zabawy. Impreza trwała do drugiej nad ranem i to tylko dlatego, że rodzice chcieli się położyć spać...Może w przyszłym roku u Nas będzie Sylwester.
Kolejna część tworzenia kryształów. Dzisiaj już było widać pierwsze efekty wczorajszej pracy małe kryształy. Skoro wyszły kryształy to może uda się je też pokolorować. Do dzieła drużyno kryształu. Mama się śmieje ze mnie że wyglądam jak mały szalony naukowiec. Wiecie co chyba ma trochę racji.
Mikołaj u Dziadków w Gdyni też zostawił dla mnie prezent. Nawet był prezent dla mojej ukochanej lali Mani. Dostała urocze ubranko. Ja dostałam dużo fajnych rzeczy i zestaw do tworzenia kryształów.
Następnego dnia męczyłam Tatusia żebyśmy coś porobili.
Przygotowania były profesjonalne. Poważna sprawa te kryształy, i chyba trochę jestem za mała ale wspólnymi siłami zrobiliśmy jakieś cuda i zostawiliśmy żeby się
tworzyło.
W tym roku okazało się że ubierałam aż cztery choinki. Jedną u nas w domku i to parę dni przed Wigilią, mama była niepocieszona. Podobno to pierwszy raz odkąd pamięta, że choinka jest ubrana wcześniej.
Drugą ubrałam z Mamą u Prababci w Redzie. Po przyjeździe do Warszawy okazało się, że mam do przystrojenia choinkę Dziadków.
W ogóle wyszło że będą dwie Wigilie.
Pierwsza będzie u Prababci Basi a druga już w domku dziadków.
U Prababci Basi była kolejna mała choinka do przystrojenia.
Zdjęcie znalazłam tylko z choinką u Dziadków. Było mnóstwo prezentów, pyszności na stole i pełno gości więc czasu na zdjęcia też nie było.
Ja robiłam dla Dziadków bombki z kaszy gryczanej a mamusia ze wstążek dla wszystkich innych. Mama to już wszędzie robi te bombki nawet w samochodzie po drodze.
Otrzymałam dzisiaj nagrodę za udział w konkursie na ekologiczne ozdoby. Nie wygrałam tego konkursu w szkole ale dostałam dyplom za uczestnictwo i pochwałę od Pani Grażyny. Mama i Tata też byli ze mnie dumni za sam udział w konkursie. Byli też szczęśliwi kiedy powiedziałam że samo robienie tych ozdób było dla mnie bardzo fajną zabawą. Każdy chce wygrać, ale wiecie co ja wygrałam w oczach moich najbliższych :)))
Przyszedł wielki dzień. Dzisiaj po południu odbędzie się w szkole koncert kolęd oraz sprzedaż naszych bombek.
Ciekawe czy ktoś kupi moją i będę mogła wspomóc szczytny cel. My też zakupiliśmy czyjąś bombkę bo mojej już nie było :))))) Komuś się spodobała. Oczywiście występowaliśmy całą klasą ze swoimi kolędami i wierszykami. Mogłam się przebrać za aniołka i miałam czapkę mikołaja. Połączenie dość ciekawe.
Świąteczna atmosfera panuje nawet w szkole. Dzisiaj Pani Grażyna zorganizowała nam wielkie pieczenie ciasteczek.
Dzielnie pomagały nam wybrane mamusie, nie rozumiem tylko czemu mojej nie było. Mogę się tylko domyślać... Samodzielnie zrobiliśmy ciasto, potem je wałkowaliśmy, wykrajaliśmy kształty i wreszcie najlepsza zabawa czyli DEKORACJA :)))
Było świetnie, i zrobiliśmy pełno ciasteczek. Kolorowych, pysznych i naszych własnych. Oczywiście po tak ciężkiej pracy trzeba było się posilić własnymi wyrobami.
Zabrałyśmy prababcię do fryzjera, jak zwykle do naszej ulubionej Pani Moniki. Okazało się, że w salonie fryzjerskim jest praktykantka. Ta miła Pani dostała zadanie zrobienia mi na głowie masy loków. Czułam się jak mała księżniczka.
Burza loków na głowie powiększała się z minuty na minutę. Mama tylko się śmiała, że nie widziała jeszcze mnie tak spokojnie siedzącej. Jakby mnie w kamień zamienili.
Cierpliwość jednak się opłaca - sami zobaczcie.
Moja szkoła lubi organizować świąteczne konkursy. Tym razem ogłoszono konkurs na ekologiczne ozdoby choinkowe.
Na szczęście tym razem można było zgłosić więcej niż jedną pracę konkursową. Prace miały być wykonane samodzielnie z małą pomocą rodziców. Ja większość swoich ekologicznych ozdób zrobiłam sama.
Był bałwanek ze starej tektury, bombka ze zużytej płyty CD, dzwonek choinkowy z plastikowej butelki i rodzinnie tworzony łańcuch z gazet i papierków po cukierkach. Łańcuch robiliśmy dzisiaj prawie całe popołudnie, wyszedł świetnie . Dobrze się przy tym bawiliśmy :)))))
Jakiś czas temu u mnie w szkole ogłoszone konkurs na trójwymiarową bombkę. Poproszono też rodziców o pomoc dzieciom w tym akurat konkursie. Wszystkie bombki jakie wezmą udział w konkursie zostaną sprzedane na charytatywnym koncercie kolęd i przekazane na cele dobroczynne.
Oczywiście razem z mamą stanęłyśmy na wysokości zadania. Mama wymyśliła oryginalny pomysł, ja prawie sama wykonałam resztę.
Podoba wam się nasza bombka ? A zgadnijcie z czego jest zrobiona ?
Tak, tak, dobrze myślicie to jest styropianowa bombka z kaszy gryczanej i kolorowej wstążki. Sama przyklejałam kaszę gryczaną, sama też obrysowywałam miejsce w którym będzie wstążka. Mamusia tylko pokolorowała bombkę śmierdzącym, złotym sprayem.
Wybraliśmy się na popołudniowy spacer po świątecznie przystrojonym Wejherowie.
Powiem szczerze, że w tym roku oświetlone Wejherowo wygląda magicznie i świetliście. Tradycyjnie była też chatka z piernika i Baba Jaga. W tym roku dość przerażająca ta staruszka ale niech będzie, stanę blisko, przykucnę na miotle i róbcie już to zdjęcie.
Po takim wysiłku psychicznym czas na spokojne posiedzenie w saniach Świętego Mikołaja i na wielkim, ogromnym, oświetlonym tronie.
Dzień powrotu do domu z super wyjazdu do Warszawy. Wracałyśmy z mamą pociągiem. Jak zwykle miałyśmy ze sobą pełno rzeczy które mogłyśmy robić podczas tych trzech godzin podróży. Czytałyśmy książki, robiłyśmy bombki z cekinów, miałam dwa piękne i nowiutkie misie którymi się zajmowałam. Najważniejsze jednak podczas podróży było dla mnie dokończenie rysunku dla kochanego Taty. Przez swoją pracę nie mógł być z nami w Warszawie. Chciałam zrobić niespodziankę Tacie i jakoś go pocieszyć. Udało mi się zdążyć :)))
Nadszedł dzień wielkiej niespodzianki. Okazało się że Babcia Kasia zabiera mnie i mamę na wielki mikołajkowy bal który urządziła dla dzieci firma w dla której Babcia pracuje.
Impreza była cudowna. Pełno atrakcji. Cały czas coś się działo. Były tańce, hulanki, zabawa, były baloniki w najróżniejszych kształtach.
Do jedzenia było to co dzieci lubią najbardziej: frytki, pizza, hamburgery, lody, słodycze, wata cukrowe i wiele innych smacznych rzeczy. Były konkursy, klaun prowadzący, był nawet teatrzyk.
Niespodziewanie było też rozstrzygnięcie konkursu na najlepszą kartkę świąteczną.
I wiecie co jako pierwszą zwyciężczynię wyczytali mnie i moją pracę. Zajęłam co prawda 3 miejsce ale stałam na podium, dostałam nagrodę i widziałam jaka Mama i Babcia są ze mnie dumne :)))))
Na koniec pojawił się gość honorowy: odwiedził nas Święty Mikołaj. Przyjechał na saniach, podobno wylądował na dachu. Miał ogromny worek z prezentami. Zaśpiewaliśmy Mikołajowi piosenkę której się nauczyliśmy. Potem musieliśmy złożyć przysięgę grzeczności i wiary. Oczywiście mamusia wszystko nagrała co by mnie potem szantażować. I każdy miał swoje pięć minut z Mikołajem.
Kochana Babciu wiem, że już ci dziękowałam. Chcę jednak zrobić to jeszcze raz. To był jeden z najwspanialszych bali na jakich byłam. DZIĘKUJĘ BARDZO :)
W związku z jakąś wielką niespodzianką, którą przyszykowała mi Babcia Kasia, przyjechałyśmy z mamą do Warszawy.
Główna niespodzianka będzie dopiero w sobotę. Dzisiaj taka mała mikołajkowa niespodzianka czyli odwiedziny Dino Parku na warszawskich błoniach stadionu.
Zjedliśmy z Dziadziusiem śniadanie i pojechaliśmy na wycieczkę. Dotarliśmy na miejsce, ogromny namiot wypełniony dinozaurami. Dinozaury się poruszały, ryczały i były dość straszne.
Odważnie wkroczyłam w ich świat uzbrojona w mamę i Dziadka. Z jednym nawet się ścigałam, niestety przegrałam w tym biegu. W końcu on miał setki miliony lat na treningi ;) Nie zabrakło też malowania buziek - jak widać miauuuu.
Na niektórych dinozaurach można było nawet jeździć i nimi sterować. Mama z Dziadkiem się śmiali że pani która uruchomiła mi dinusia musiała mu najpierw włożyć rękę w zadek. Co prawda, to prawda.
Mama zajęła się nową pasją i oczywiście od razu mnie wciągnęła w swoje hobby. Robimy bombki. Dużo bombek. Z cekinów, ze wstążek, z jednego i drugiego.
Stroiki świąteczne i takie tam. Ja zrobiłam właśnie pierwszą swoją bombkę w tym roku. Mama mi trochę pomagała jednak większość zrobiłam sama :) Jestem dumna i szczęśliwa. Jak Wam się podoba ?
Koniec listopada a śniegu jak nie było tak nie ma.
Nie mogę pojeździć na sankach,
ulepić bałwana czy porzucać się śnieżkami.
Tata pobawił się w MacGyvera
i pokazał mi że da się zrobić bałwana bez śniegu.
Zrobiliśmy naszego gipsowego bałwanka.
Jest uroczy , a ile było przy nim zabawy:)))
Dzisiaj chcę się Wam pochwalić na filmie jak wygląda moja nauka jazdy konnej. Jaką mam świetną Panią, sympatyczną ale i wymagającą jak potrzeba. To dzięki niej robię dalsze postępy. Mam wrażenie że momentami wierzy we mnie bardziej niż jak sama. Za wszystkie te rzeczy bardzo dziękuję mojej Pani.
" Kochana Babciu,
przyjmij te życzenia
i wiedz, że me serce
nigdy się nie zmienia.
W dniu Twojego święta
z całego serca ślę:
dużo miłości - choć tego ci nie trzeba
bo masz Mnie i Dziadka.
Dużo radości - wystarczy jeden telefon.
Spełnienia marzeń, tych malutkich
bo z tych dużych masz wnuczkę kochaną.
Dużo pieniędzy,
to chyba już totalizator
albo spadek z nieba."
Czasem przychodzi taki dzień,
że mama wyciąga z szafy swoje ubrania ja swoje i bawimy się w przebieranki.
To był ten dzień.
Ja bardzo chciałam być aniołkiem.
Skoro z zachowania nie do końca mi wychodzi to chociaż będę tak wyglądała.
Mam tylko jedną zagadkę dla dziadka Marka. Co mam na głowie, rękach i w ręku ? Wiesz już co to? To jeszcze mi powiedz czy to poznajesz, bo mamusia mówi że powinieneś ;)
Odwiedzili nas ciocia Asia i wujek Rafał. W tym roku mamy fajnie bo się dość często widujemy ;))
Przyjechali posiedzieć z nami, pogadać pospacerować po różnych miejscach. Pojechaliśmy zobaczyć co się w Mechelinkach zmieniło.
Zmieniło się tylko tyle że plaża była pokryta meduzami.
Było ich pełno, momentami jedna na drugiej trzecią poganiała. Poczułam w sobie misję ratowania meduz, niczym prawdziwy ekolog. Wzięłam łopatkę i te które mi się udało wrzucałam do wody. Nie zawsze trafiałam ale ciiiiii, mamusia zawsze mówi że liczą się intencję.
Zrobiliśmy sobie zdjęcie z lekko zdrewniałą rybacką rodzinką. Poszliśmy na molo, a mamusia roku zabrała dziecku lizaka.Mam to na zdjęciu sami popatrzcie.... No dobra żartuje, ja nie miałam już ochoty lizać, a śledzi w pobliżu nie było. Tak to się skończyło właśnie.
Centrum handlowe to nie tylko miejsce gdzie przyjeżdża się raz na jakiś czas zrobić szybko zakupy i uciec.
Czasami może być bardzo inspirujące.
W ten weekend odbyły się w naszym CH Rumia rodzinne warsztaty szycia z filcu. Mama mówi na to filcowanie. Warsztaty były o tematyce ornitologicznej w związku z czym rodzinnie zrobiliśmy dzięcioła. Prawda że uroczy ? Oczywiście parę dni później nabyłyśmy z mamą drogą kupna dużo różnokolorowych filców. Nasz dzięciołek wyglądał tak.
Dziadku mój kochany , masz dzisiaj swoje święto. Urodziny kolejne "21", jak co roku obchodzisz. Jak co roku chcę ci coś dać i parę słów powiedzieć. Życzę ci z całego serca :
"Dużo czasu wolnego, samych przyjemności,
Jak najmniej kłopotów i wiele radości!
Nic do naprawiania, dźwigania, trzepania,
Tylko buty dobre do biegania,
nasionek pysznych wiele do chrupania.
Telewizor ogromny na siatkarskie mecze,
i święty spokój ale tylko gdy jesteś w lesie !!! "
Babcia Kasia przesłała mamusi informację o konkursie plastycznym na najładniejszą kartkę świąteczną. Oczywiście zdecydowałam się wziąć udział w tym wydarzeniu. Okazało się że można zgłosić tylko jedną pracę. Ja przy małej pomocy rodziców miałam tych pomysłów bez liku. Część odpadła od razu bo praca miała być wykonana od początku do końca samodzielnie.
Zostało parę do wyboru, ograniczyłam się do dwóch. Jedna praca tradycyjna i wykonana kredkami. Druga bardziej oryginalna, wykonana za pomocą farb i odcisków moich paluszków. Obie wykonałam sama i jestem z nich dumna. Wybór którą Babcia zgłosi zostawiam jej :) Nie może być w życiu za łatwo !