piątek, 4 grudnia 2015

4 Grudnia 2015. Warszawa i Dinopark.

W związku z jakąś wielką niespodzianką, którą przyszykowała mi Babcia Kasia, przyjechałyśmy z mamą do Warszawy.

Główna niespodzianka będzie dopiero w sobotę. Dzisiaj taka mała mikołajkowa niespodzianka czyli odwiedziny Dino Parku na warszawskich błoniach stadionu. 





Zjedliśmy z Dziadziusiem śniadanie i pojechaliśmy na wycieczkę. Dotarliśmy na miejsce, ogromny namiot wypełniony dinozaurami. Dinozaury się poruszały, ryczały i były dość straszne. 




Odważnie wkroczyłam w ich świat uzbrojona w mamę i Dziadka. Z jednym nawet się ścigałam, niestety przegrałam w tym biegu. W końcu on miał setki miliony lat na treningi ;) Nie zabrakło też malowania buziek - jak widać miauuuu.




Na niektórych  dinozaurach można było nawet jeździć i nimi sterować. Mama z Dziadkiem się śmiali że pani która uruchomiła mi dinusia musiała mu najpierw włożyć rękę w zadek. Co prawda, to prawda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz