Trampolina przed obiadem, trampolina po obiedzie, trampa cały dzień. Oczywiście jeśli jest z kim skakać i się wygłupiać. Ja zawsze mogę liczyć na mojego kochanego Dziadziusia.
Ładnie się uśmiechnę, wyczekam moment kiedy Dziadek jest już po robieniu kawusi Babci i Mamie, i zrobił to co każdy z rana zrobić musi.... Wtedy uderzam niczym kot ze Shreka i już pędzimy wspólnie na trampolinę.
Jak tak patrzę na te zdjęcia to zastanawiam się tylko które z nas lepiej się bawi :))) Bałam się dorosnąć w obawie, że stracę tę dziecinną radość i beztroskę, na szczęście jak patrzę na Dziadka to widzę , że nie mam się o co martwić.