W tym roku małe labirynty nie różniły się wiele od zeszłorocznych.
Na szczęście główny labirynt był w tym roku pomyślany zupełnie inaczej.
Mieliśmy odnaleźć rakiety, które spadły z nieba wprost na nasz labirynt. Trasy były 4 o różnym stopniu trudności.
Na sam początek wybrałam najtrudniejszą i tylko tą udało nam się przejść. Okazała się bardzo długa i po jej ukończeniu musieliśmy już wracać.
Zabawa była świetna, w tym roku Tata dał mi własną mapę i to ja byłam nawigatorem. Odnaleźliśmy wszystkie piktogramy i na końcu uzyskaliśmy hasło pozwalające ukończyć przygodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz