
Dzisiaj ruszyliśmy całą gromadą na podbój Gdyni. Po części dlatego, że Dziadek niestety musi już jechać i ma pociąg z Gdyni Głównej:((
Zanim jednak puścimy Dziadziusia najpierw posiedzimy na plaży, przejdziemy się bulwarem i zjemy pyszne pierogi i tutejszej pierogarni. Spacer bulwarem zaowocował w sesję zdjęciową w pełnym słońcu. Jacy my jesteśmy po prostu cudowni :))

Zmęczyliśmy się więc postanowiliśmy usiąść na plaży. Razem z Mamą wykopałyśmy taki duży dołek, że piasek nam się skończył i pojawiła się woda. Zrobiłyśmy własną studnię na gdyńskiej plaży ;) Dziadek mocno wykorzystywał nieobecność Babci Kasi i zakładał kaptur jak tylko była taka możliwość.

Na skwerze był pokaz puszczania baniek mydlanych. Mogłam popuszczać sobie małe, duże i ogromne bańki. Dziadek nawet kupił mi urządzenie do puszczania tych baniek a od Pana Bańkarza dostaliśmy przepis na idealny płyn - sprawdzimy to w najbliższym czasie.
Po pysznym obiedzie nadszedł czas rozstania - pociąg dziadziusia był tuż, tuż więc ostatnie przytulania, mina jakby mi ktoś zabierał część mnie i cóż... Komu w drogę temu czas.... Pozdrów ode mnie Babunię jak ją dzisiaj przytulisz :)
Na szczęście do męczenia zostaje jeszcze wujek....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz