Tata pojechał sobie na weekendowe strzelanie.My odwiedziłyśmy dziadków w Warszawie.
Pierwszym punktem programu było Centrum Nauki Kopernik. Miejsce przybliżające dzieciom prawa fizyki, chemii, biologi, techniki i wielu innych niezrozumiałych dziedzin nauki.

Mnie najbardziej podobały się dwie rzeczy. Pierwszą był robot tworzący wiersze. Uroczy na zewnątrz i mądry elektronicznie wewnątrz.
Drugą rzeczą było zrobienie z materiałów wtórnych rzeczy która będzie przeleci przez powietrzny tunel. Dziadek Marek i mama bardzo mi pomagali. Wspólnymi siłami stworzyliśmy coś co nie tylko latało ale i nie chciało wylecieć z tego tunelu. Mamusia musiała to popchnąć wielkim drągiem żeby wyleciało :)))
Dziadek przez cały pobyt w centrum próbował mi coś tłumaczyć, pokazać jak działa, nawet składaliśmy razem logiczne układanki. Jednak wiecie sami jak to ze mną jest. Muszę być wszędzie :)
Było odlotowo. Potem pojechaliśmy na pizzę i dołączyła do nas Babcia Kasia. Zjedliśmy, pojechaliśmy do domku i spędziliśmy miły, sympatyczny i dłuuuuugi wieczór razem.